Talent nie istnieje

Talent nie istnieje – tylko trzeba to odpowiednio opisać. Bo już predyspozycje tak. Nas będzie interesowało to na płaszczyźnie artystycznej – rysunkowej. Wiele osób uważa, że talent to co w rodzaju Iskry Bożej. Niewierzący mogę przywołać Midichloriany które mają rycerze Jedi. No ale bez jaj zajmijmy się bardziej ludzkimi sprawami.

Co jako argumentację za talentem podają nasi rozmówcy

Wypiszmy najczęściej przytaczane argumenty:

  • no przecież wyraźnie widziałem że w szkole niektórzy mieli naturalny dryg do rysunku a mi nie wychodziło
  • oczywiście że talent istnieje bo przecież wyższy koszykarz lepiej gra w kosza niż niski
  • weźmy takiego  Mozarta – to przecież był geniusz – umiał grać już w wieku 5 lat
  • sorry, mam taki głos że nigdy nie będę śpiewakiem operowym
  • no przecież jak ktoś nie czuje przestrzeni to nie może być architektem
  • segno di dio – znak Boga 

W poniższym artykule każdej tej argumentacji poświęcę miejsce 

Co ja obserwowałem na lekcjach rysunku przez 27 lat

To co tu opiszę jest moja subiektywną opinią. Moje obserwacje z ponad ćwierć wieku mogą być niezwykle interesujące.

Dwie pierwsze rzeczy które zauważyłem na kursach rysunku

  • faceci mają problemy z kolorami
  • kobiety gorzej radzą sobie z widzeniem przestrzeni

Była taka sytuacja: 

„Początek lekcji rysunku zaczynaliśmy od sprawdzenia prac domowych. Grupa stała dookoła mnie a jak każdej pracy poświęcałem sporo czasu. W pewnym momencie Przemek kładzie akwarelę. Były to fiordy w kolorze różowym. Nie wyglądało to dobrze. Jednak bardziej niepokojące było to co powiedział:

– Hej, tu namalowałem taką akwarelkę w tonacji niebiesko-fioletowej.

Pierwsze moje odczucie było takie „ale to jest szkaradnie różowe”. Pomyślałem jednak – a może to ja źle widzę kolory a Przemek widzi dobrze? Szczególnie, że w tablicach Ishihary dość szybko przestawałem widzieć cyfry. Na pogłębionym badaniu wychodziło, że podstawowe kolory widzę dobrze ale już rozróżnienie tonacji w zakresie między niebieskim a czerwonym było bardziej kłopotliwe.

Rozejrzałem się po innych ukradkiem. Na ich twarzach widać było zdziwienie. Ich czoła były pomarszczone. Ufff to chyba Przemek nie widzi kolorów. Delikatnie zadałem pytanie :

– Kochani, czy wy również tu widzicie niebieski i fiolet. 

Odezwała się Ania:

– Nie no, to jest … różowe.

Wiecie ja nie chciałem zgasić Przemka i spowodować, że rzuci to wszystko w cholerę. A takie publiczne ośmieszenie to najlepsza droga. W takich warunkach trzeba sprawę bardzo wyważyć. Na szczęście przytoczyłem wtedy gdzieś przeczytane badania na ten temat. W nich ktoś sugerował, że nawet 95% mężczyzna ma większe lub mniejsze zaburzenia widzenia barw. 

A teraz coś na kobiety i ich widzenie przestrzeni.

Mam takie sprytne zadanie przestrzenne. Nazywa się „Snajper”. Generalnie chodzi w nim o to, że ów snajper chodzi po budynku  i wykreśla trasę. Kiedy dobrze się tę trasę przejdzie to na jej podstawie można określić kształt i proporcje budynku. I jest taki fragment:

„Snajper stanął na balkonie. Wspiął się przodem do ściany 2 metry. Kiedy stanął na okapie i obrócił się o 180 stopni i poszedł w prawo 10 metrów”.

Balkon nie był symetrycznie po środku budynku. W prawo było 10 metrów a w lewo 8. 70% pań spadło 😉

Czyli …

Jednak coś jest na rzeczy. Tylko tyle że ludzie traktują Talent jako niewidzialny … płyn, stan ducha, „coś”, napromieniowanie które albo ktoś dostał przy narodzeniu albo nie. Lub tak jak u rycerzy Jedi – midichloriany.

Takie rozumienie talentu jest świetne jeżeli chodzi o wytłumaczenie swojej apatii , lenistwa, małego zaangażowania. 

Słyszałem to tysiące razy „Wiesz, rezygnuję z nauki rysunku bo doszło do mnie że to nie dla mnie, nie mam talentu”

Ten ma mniejszy a ten ma większy talent.

Moi rozmówcy często stopniują talent.

Czyli coś może być małe, większe, duże , bardzo duże, olbrzymie.

Popatrz na to, związki frazeologiczne z każdym stopniowaniem + talent są spotykane w rozmowach na codzień:

– No wiesz , on ma słaby(mały) talent do tego

– No przecież to widać że Kasia jest bardziej utalentowana Piotrka.  – patrz ma większy talent.

– Proszę Państwa  tu widać duży talent.

– Ten piłkarz to olbrzymi talent nasza reprezentacja będzie miała z niego pożytek.

Czyli może uda się te przymiotnik zastąpić liczbą? a może procentem? 

No i tu się zaczynają schody bo ja wtedy pytam:

Czy możesz zdefiniować Talent?

I to niesamowite. Moi rozmówcy natychmiast przechodzą do próby zdefiniowania talentu ale nigdy jeszcze się to im nie udało!!!

Na początku wychodzi coś takiego :

No to jest „coś” co niektórzy mają i pozwala im to osiągać lepsze wyniki w czymś. 

Zazwyczaj właśnie w tym momencie ludzie łapią się na tym, że „coś” „w czymś” to trochę brak konkretów i prawie zawsze następuje wtedy przejście z talentu na predyspozycje. A potem na masę różnych innych czynników w tym np. środowiskowych czy kulturowych.

No dobra, dobra ale mi chodzi o TALENT.

Nie wykluczam, że może kiedyś ktoś znajdzie odpowiedź na ten problem ale ja na razie tego nie otrzymałem.

Jeżeli chcesz zabrać głos w dyskusji to napisz proszę komentarz poniżej. Będę jeszcze o tym przypominał parę razy w tym artykule.

W mojej opinii słowo Talent jest cholernie krzywdzące.